Kap, kap a później coraz gęściej i szybciej – pisząc wprost
– leje…Stoję na przystanku, ktoś jadący z naprzeciwka trąbi i podnosi rękę na
przywitanie…chyba mnie pomylił z kimś innym. W końcu jest, zatrzymuje się, taksówka
do lepszego i prostszego Świata.
Wsiadam. Autobus jak na „Tą” relacje średnio wypełniony. Można stać dość swobodnie bez konieczności „intymnych kontaktów” ze stojącym milimetr obok „lekko” grubszym i mocno wczorajszym Panem lub wyfiokowaną Białogłową, której perfumy wiercą dziurę w mózgu powodując efekt wymiotny. Skręt w prawo, skręt w lewo, góra i dół jak na karuzeli. Uff, nareszcie wysiadam. Czuję na sobie dziwne spojrzenia…” po co tu on wysiada, przecież jeszcze jeden przystanek”, nerwowe rozglądanie się po współpasażerach: „czy my też tu wysiadamy?” Nie – Wy lepiej jedźcie dalej dla mojego spokoju i Waszego dobrego samopoczucia.
Wsiadam. Autobus jak na „Tą” relacje średnio wypełniony. Można stać dość swobodnie bez konieczności „intymnych kontaktów” ze stojącym milimetr obok „lekko” grubszym i mocno wczorajszym Panem lub wyfiokowaną Białogłową, której perfumy wiercą dziurę w mózgu powodując efekt wymiotny. Skręt w prawo, skręt w lewo, góra i dół jak na karuzeli. Uff, nareszcie wysiadam. Czuję na sobie dziwne spojrzenia…” po co tu on wysiada, przecież jeszcze jeden przystanek”, nerwowe rozglądanie się po współpasażerach: „czy my też tu wysiadamy?” Nie – Wy lepiej jedźcie dalej dla mojego spokoju i Waszego dobrego samopoczucia.
Plus dodatni jest taki, że już
wysiadłem, plus ujemny, że ciągle leje. Stoję pod wiatą, co robić? Może za
granicą będzie lepiej? W końcu to bardziej na południe :) Mity o gorących krajach
południowych można między bajki włożyć, pada jeszcze mocniej.
Następne schronienie to otwarty,
niczym nie zabezpieczony, bez obsługi w środku sklep monopolowy. Przycupnąłem
na skrzynce z piwem, czekam aż mnie ktoś wyrzuci na deszcz, uprzednio
sprawdzając mój plecak czy niczego nie ukradłem i oddech czy nie konsumowałem
na miejscu. Pomyłka, w zamian za to właściciel sklepu a zarazem miły obywatel
tego południowego kraju zaprasza do siebie na herbatę. Jednak nie wszyscy
południowcy są tak uczynni. Kierowca ichniego pekaesu pluje na naszą walutę, u
niego kursy tylko za euro…Nie to nie, od teraz jeżdżę autostopem. Nie mija pięć
minut a już siedzę w samochodzie pary Polaków a za następne dziesięć wysiadam w
Tatrzańskiej Jaworzynie u wylotu Doliny Jaworowej.
Mój cel na dziś to wbiegnięcie na
Lodową Przełęcz ( 2376m n.p.m. ), wcześniej planowałem przedostanie się na
drugą stronę i zbieg do Chaty Teryho i dalej aż do Starego Smokowca. Pogoda
jest innego zdania, sprawy nie ułatwia, więc będzie na Przełęcz i z powrotem po
„śladach”.
Start: Tatranska Javorina ( 1000m
n.p.m. ) – pada. Po trzydziestu minutach biegu zacząłem zawracać…lało coraz
mocniej ale po pięcio minutowej dezercji przymawiam wewnętrznie do siebie,
zaklinam pogodę, chwilę się zastanawiam, że to wstyd tak szybko rezygnować, co
ja będę robił na dole, może zaraz wyjdzie oślepiające słońce itd. Itp. Chwilę się
okłamuję i w tak samo równo lejącym deszczu biegnę na nowo do góry. Woda z
góry, woda na dole. Na szlaku od jakiegoś czasu płynie regularny potok. Nie widać
niczego, ani Lodowego Szczytu ani Jaworowego nic kompletnie, tylko mleko
dookoła. Pogoda nie jest przeszkodą w
osiągnięciu poczucia niczym nie skrępowanej wolności.
Tak, w tym momencie jest wolnym człowiekiem, sam na
sam z górami. Wyłączyłem postrzeganie rozumem, włączyłem serce. Każda komórka
mojego ciała jest zarazem przemoczona do suchej nitki ale niezrównanie szczęśliwa,
że tu jest. Jestem sam, żadnych ludzi, nawet wiatru tu nie ma. W tej chwili
jestem najmniejszą i najlichszą częścią gór a właściwie tak bardzo chce Nią być,
że nie mogę zrezygnować. Rezygnacja oznaczałaby wypieranie się Siebie więc
biegnę i idę dalej.
Robi się na tyle stromo, że bieg przechodzi w marszo-bieg.
Z powodu mgły, chmur ciężko mi się dokładnie zorientować jak daleko do Przełęczy.
Z mapy wynika, że powinienem już być na wprost ale czy na pewno? Nie wiem. Pozostało pięć, dziesięć
lub dwadzieścia minut do celu, tego też nie wiem dokładnie. Przekroczyłem
granicę śniegu i … cisnę w dół. Szacuje, że zawróciłem z wysokości 2320 – 2350m
n.p.m. czyli zrobiłem ok 1300m w pionie. Jak na pierwszy dzień jest ok choć
duży niedosyt pozostał…Przebiegłem ok. 16-18km. By uspokoić moje wątpliwości
czy dobrze zrobiłem podczas zbiegania tez leje równo…
DZIEŃ DRUGI
Dziś znowu Słowacja. Pogoda trochę
lepsza, lampy nie ma ale czasami słońce wychodzi zza chmur. Z Łysej Polany
stopem do Białej Wody.
Trasa: Biela Voda ( 910 m
n.p.m. ) – Biele Pleso – Kopske Sedlo ( najwyższy punt: 1750m n.p.m. zarazem
naturalna granica pomiędzy wapieniem a granitem czyli Tatrami Bielskimi a
Wysokimi ) – Dolina Zadnich Koperszadów – Tatranska Javorina.
Nie będę się długo rozpisywał,
trasa piękna, prawie w 100% biegalna. Zbieg z Kopskego Sedla wyśmienity, „wycięty
balkon” w zboczu a po lewej stronie głęboka dolina. Ścieżka szutrowa pozbawiona
kamieni sprzyja i zachęca do szybkiego zbiegania. Dolinę Jaworową z Przełęczy
osiągam po 35 minutach wyjątkowego zbiegu. Całość zajęła mi dwie godziny, długość
trasy podobna jak dnia poprzedniego ok 16-18km. Przewyższenie: do góry 840m ,
na dół 750m.
KOLEJNE DNI
Był i Tour De Pologne i kibicowanie kolarzom na stałym
miejscu czyli na podjeździe w Gliczarowie ( od tego roku: Ściana Bukovina ) i Wysokie
Tatry Słowackie z plecakami i po schroniskach. Było pięknie.
PS
Tym razem nie będzie zdjęć z samego biegu, Lodowa Przełęcz wzięła swoją ofiarę w postaci mojego telefonu, zamókł mi dość mocno i zdjęcia przepadły...
Nie ma tego złego, poniżej moje zdjęcia z tego samego wypadu, z okolic drugiego dnia biegania i nie tylko.
Bielskie Pleso, przebiegałem obok w trochę gorszej pogodzie |
Jastrzębia Turnia, przy Zielonym Plesie |
Zielone Pleso |
Jastrzębia Turnia i Jagnięcy Szczyt |
Ach...poruszać się tak jak one... |
W stronę Małej Wysokiej, również otoczenie Zbójnickiej Chaty |
Dotknięcie Światła na grani Ciężkiego Szczytu, ze schodków schroniska Pod Wagą |
Zdjęcia po prostu masakrujące. Od razu chce się spakować plecak.
OdpowiedzUsuńzaczęłam od zdjęć i zaniemówiłam... potem wróciłam do tekstu. Fotki nieziemskie!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe komentarze :-)
UsuńZdjęcia rewelacja!!
OdpowiedzUsuń