niedziela, 20 października 2013

Jak to się zaczęło...


Jak to się zaczęło... tego do końca nie wie nikt, ponieważ praktycznie zawsze można przywołać jakieś ciekawe wybieganie, które było wcześniej. Każdy z nas miał nabiegane już wiele kilometrów w różnych okolicznościach, więc próba wskazania pierwszego razu to trochę jak zastanawianie się nad rozdziewiczaniem prostytutki. Ale spróbuje.
Może się na mnie koledzy nie obrażą jeśli za pierwszą wyprawę Insane Runners uznam wypad do "przedsionka roztocza" czyli w okolice Radecznicy. Było to 20 października 2013r. na trasie Huta Tutobińska - Radecznica - Huta Turobińska, kiedy w składzie Tomek, Konrad i Paweł pierwszy (a może kolejny?) raz rozmawialiśmy o usystematyzowaniu naszych wybiegań i zwiedzaniu nowych zakątków Lubelszczyzny i kto wie jakich jeszcze krain w przyszłości za pomocą naszych nóg. W każdym razie moje subiektywne odczucie jest takie że coś się tamtego dnia narodziło. A rodziło się w okolicznościach przyrody przepięknych (z perspektywy czasu mogę dodać "jak zwykle"). 
Tamtego dnia powstał film, który udało mi się zmontować z fragmentów trasy zarejestrowanych... uwaga... przez nasze telefony komórkowe!


Film oddaje klimat tamtego dnia. Pierwsze chłody, dużo radości spowodowanej oderwaniem się od codziennych obowiązków, dreszcz lęku przed nieznanym i jak okiem sięgnąć powoli rodząca się jesień. 




Dopiero dziś zauważyłem, że było to jedno z najbardziej górzystych wybiegań. Na 34 kilometrach złapaliśmy ponad 500 metrów przewyższeń:


Podsumowując: rozdziewiczyliśmy prostytutkę i spodobało nam się. Powstał silny trzon grupy i przede wszystkim usystematyzowała się idea. 

Paweł 

1 komentarz:

  1. Tak, było pięknie - co prawda była to już nasza trzecia wycieczka ale pierwsza w składzie założycielskim separatystycznego Odłamu Biegowego INSANE RUNNERS :)

    OdpowiedzUsuń