niedziela, 30 marca 2014

Przewodnik po Krainie Tysiąca Bagien


Bagna nie przebyte, gdzie okiem sięgnąć rozlewiska głębokie, mrowiska wielkie i drzewa wysokie. W parach, pojedynczo lub wszystkie razem były Strażnikami Puszczy. Zachęcały, wabiły niewinną ścieżką jak syreny morskie swym śpiewem żeglarzy by po chwili zagradzać nam drogę by nas okrążyć trudnościami. Śmiała się z nas Pani tych lasów – Wyniosła Sosna. A my brnęliśmy.
Najpierw nieśmiało jak ubodzy goście w wielkim i pełnym przepychu pałacu ale z czasem nabraliśmy odwagi. Biegliśmy przez wody i bagna. Mocząc nogi czasami tylko trochę a czasami zanurzając się prawie do kolan. Przeprawie nie było końca, skacząc, chlapiąc przez 8 km dotarliśmy do suchego lądu. Trochę szkoda bo bawiliśmy się przy tym setnie, dawno tak wesoło nie było.








Pewnie teraz myślicie, że ktoś tak poprowadził szlak, lub od kilku dni padało i droga zamokła…nic bardziej mylnego. Brnęliśmy na azymut przez bagna Lasów Janowskich. A teraz pewnie myślicie – twardziele, którzy mapę i kompas wyssali z mlekiem matki, nie boją się niczego nawet biegania w krótkich spodenkach po krzakach jeżyn, malin i innych połaciach sympatycznie kująco-drapiących krzewów. Też nie trafiliście.


Mieliśmy przewodnika – miejscowego przewodnika.


Nie bał się On niczego, ni bagien, ni chaszczy. Wybór odpowiedniej drogi to dla niego bułka z masłem. Podejmuje decyzję bardzo szybko jak pikujący jastrząb i skutecznie jak chirurgiczny skalpel. Jest nieomylny. Taki ktoś to skarb i pewność udanej wyprawy. Na suchym lądzie pożegnaliśmy dwójkę uczestników a dalej we czwórkę pobiegliśmy ku dalszej przygodzie. Porytowe Wzgórze, miejsce największej bitwy partyzanckiej II Wojny Światowej. Pięknie położone w lesie wśród wijącego się strumienia. Miejsce to uwieńczone jest ogromnym pomnikiem obok znajduję się symboliczny cmentarz.






Nasz Leśno-Bagienny Przewodnik przeobraził się w Przewodnika Historycznego. Opowiadał o tym miejscu, grobach rozsianych po lesie i kolei wąskotorowej, która tu kiedyś jeździła.




Pięknym terenem krosowym przemierzaliśmy dalsze kilometry. Obok nas ciągle strumyki, rozlewiska, bagienka a my biegniemy przez wydmy – to niesamowite jak wiele jest tu wody dookoła. Szlak doprowadza nas do Rezerwatu Szklarnia. Dalej jest kilka opcji, On zabrał nas na wschód tej Pięknej Krainy. Szeroką leśną drogą zamykającą się 30m nad nami w koronach drzew biegniemy dalej.




Co kilkaset metrów tabliczki informujące co widać i jakież to stwory leśne na nas czyhają. Ale my jesteśmy bezpieczni – przecież On jest z nami, był tu wielokrotnie i zna te rejony jak własną kieszeń. Coraz bliżej cywilizacji. Spotykamy ludzi na spacerze, na rowerach, ba nawet sam Pan Burmistrz Janowa Lubelskiego wybrał się na bieganie. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, także i nasza wyprawa chyli się ku końcowi. To był piękny dzień w Lasach Janowskich, które zaskoczyły nas urozmaiconym terenem a z daleka od szlaków i cywilizacji prastarą puszczańską przyrodą.






A nasz Przewodnik?

Nikt nie wie skąd się wziął ( niektórzy mówią, że przyjechał na rowerze )



ani gdzie się rozpłynął. Pewne jest tylko jedno, to dzięki Niemu przemierzyliśmy najpiękniejsze rejony Lasów Janowskich. Podobno Przewodnik jest błąkającym się Duchem Tutejszego Biegacza, który mieszka w Mateczniku Puszczy na najwyższej sośnie…lub może kimś innym…tego nikt do końca nie wie. Najważniejsze jest to, że przybywa by poprowadzić biegaczy przez ostępy leśne. Także przyjeżdżajcie do Prastarego Boru, do Janowa Lubelskiego, może też go spotkacie?


Podsumowanie:

Przewodnik i Drużyna Pierścienia ( Gosia, Paweł, Paweł, Konrad, Darek i piszący te słowa Tomek ) przebiegli ok. 35km po pięknych rejonach Lasów Janowskich.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz