poniedziałek, 9 marca 2015

Polesie dla dorosłych


UWAGA: Materiał zawiera treści erotyczne o charakterze przeważnie męskim i mokrym zarazem. Rozpowszechnianie zdjęć na czarnym rynku, dokonywanie wydruków w formacie A3 lub większym oraz publikacja fotografii w pismach dla dorosłych tylko za zgodą osób znajdujących się na zdjęciach. Wchodzisz na własną odpowiedzialność. Ostrzegam ten post zmieni Twoje życie i definicję piękna.

Już niedługo się zacznie, nie będzie romantyzmu, widoków, ptaszków i łosi. Będzie zegarek, tempo, kółka na stadionie, długie i krótkie wybiegania.  Tylko trening, spanie, regeneracja i tak w kółko…czyli ostanie tygodnie przez maratonami wiosennymi. Jednak za nim to nastąpi pojechaliśmy złapać trochę wytchnienia na piękne, lubelskie Polesie. Rekordowa frekwencja – 8 osób w niedzielny słoneczny poranek ruszyła w stronę Wytyczna.  


Parkujemy nasze auta i ruszamy Ścieżką rowerową Mietiułka w stronę Ścieżki Perehod. Po około 1 km dobiegamy do Durnego Bagna gdzie z łoskotem do lotu wzbijają się dwa żurawie. 


Na grobli pomiędzy bagnami Ochoża i Pociągi po jednej i po drugiej stronie ścieżki świeże ślady dwóch łosi, niestety dziś tylko zaobserwowaliśmy ich tropy. No i w końcu jesteśmy przy największej dziś atrakcji czyli Ścieżce Perehod. Prowadzi ona wśród stawów: Dziki, Duża Zośka, Wyhary, Perehod, Piskornik i Granicznym. Po drodze można odpocząć na dwóch wiatach, z których rozpościerają się wspaniałe widoku na stawy. Mając lornetkę można z bliska podziwiać niezliczone gatunki ptaków i wsłuchiwać się w miliony głosów przyrody. Jednak my byliśmy trochę za wcześniej, za dwa, trzy tygodnie ptactwa będzie znacznie więcej. 






Docieramy prawie do Pieszowoli gdzie skręcamy na szlak niebieski  - Centralny Szlak Pojezierza – którym wracamy do miejsca startu, mijając po drodze ciekawe zabudowania Poleskie.







Myli się ten kto pomyśli, że to już koniec naszej wyprawy. Było jeszcze rozciąganie z prostowaniem pleców i różnymi odgłosami oraz morsowanie. Morsowanie dla jednych: Justyna, Bartek i Karol to chleb powszedni, natomiast dla mnie i Pawła to raczej nowość i dało się to zauważyć.





Podsumowując, ekipa w składzie: Dorota, Gosia, Justyna, Bartek, Karol, Paweł, Piotr i Tomek przebiegła 22 km, rozciągnęła się po tym solidnie i zanurzyła w zimowych wodach pewnego jeziora w okolicy Cycowa. Było fajnie.



4 komentarze:

  1. 'Męskim i mokrym' - czyli jednak przyznajesz się do drobnej 'wpadki' podczas rozciągania? 😈

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ uśmiechnięte mordki :) Pięknie tam u Was... dajcie znać jak kiedyś będziecie znów jechać na ptaki bo na morsy to ja się nie piszę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Klimat wyprawy wilgotny...
    Jakby coś to mowa o Jeziorze Głębokie tuż przy "Osierodku dla niegrzecznych dziewczyn".

    OdpowiedzUsuń