poniedziałek, 1 czerwca 2015

II Chełmski Półmaraton z Duchem Bieluchem


Przełom maja i czerwca 2015 r. to dwa półmaratony na Lubelszczyźnie: 31 maja - II Chełmski Półmaraton z Duchem Bieluchem i 6 czerwca - III Lubelski Półmaraton Solidarności. Jasnym było dla mnie, że muszę wybrać jeden z nich. W roku 2014 biegłem w II Półmaratonie Solidarności i biorąc pod uwagę organizację tamtego biegu wybrałem spotkanie z Bieluchem. 

Zastanawiałem się w jaki sposób pobiec. Start mało ważny więc w planie pierwotnym miałem ochotę na jakiś eksperyment. Może negative split? Poczytałem i dowiedziałem się, że ta strategia dotyczyć powinna raczej maratonu. Postanowiłem, więc pobiec do 15-tego kilometra z prędkością w granicach 3:59 min/km, a następnie dociskać ile wlezie. Prognozowana temperatura na dzień półmaratonu to 22 stopnie, wydaje mi się że mniej więcej sprawdziła się. Na trasie kilka podbiegów. Miałem wątpliwości, czy to nie zbyt odważna taktyka kręcić się w takich okolicznościach w okolicach życiówki, ale postanowiłem zaryzykować. Przecież mogę dotruchtać ostatecznie pokurczony do mety. 


Bieg rozpoczynał się w parku. Samo wybiegnięcie stamtąd wymagało sporo uwagi. Szczególnie niebezpieczny mógł okazać się mostek z barierkami i uskok w jego okolicy. Stawka bardzo szybko rozciągnęła się. Między 2 a 4 kilometrem dwa podbiegi i dwa zbiegi, takie siodło. Do podbiegów podchodzę ostrożnie. Odpuszczam po ponad 10 sekund na kilometr. Temperatura praktycznie od początku zaczyna dawać się we znaki. Do 9-tego kilometra trzymam swoją prędkość, jest względnie komfortowo. W tym czasie biegnę praktycznie sam z Maćkiem Bujakiem (foto powyżej). Kika razy wyprzedzamy się. Ostatecznie zostawia mnie na podbiegu. Na 10 tym kilometrze szukam punktu z wodą. Myślę o żelu, który agrafką przyczepiłem do paska z numerem (sposób sprawdził się). Woda była około kilometra dalej. Jeden kubek do środka i dwa na głowę. Kiedy byłem przy punkcie mogłem spokojnie skorzystać z niego bez zatrzymywania się, zastanawiam się czy jednak stosunkowo mały punkt był wydolny, kiedy wbiegały większe grupy. Po 12-tym kilometrze bardzo przyjemny zbieg. Łapie trochę straconego wcześniej czasu. Jednak wiem, że biegnę na czas powyżej 1:25 (45:31 na jedenastym kilometrze). Na 15-tym zażywam mój stały suplement. Myślę o tym, że przyśpieszę od 16-tego. Nie daje rady, wydaje mi się że wręcz zaczynam słabnąć. Pomimo tego, że chcę bardziej się przyłożyć kilometr wskakuje w 4:03 min. Na 17-tym udaje mi się wykręcić 3:53 minuty, ale na 18-tym czuje, że to jeszcze nie czas. Jest mi gorąco, a noga przestaje podawać (znowu 4:03). Natomiast od 19-tego trasa jest naprawdę przewspaniała - wydaje mi się że cały czas jest w dół. Starym zwyczajem przestaje patrzeć już na zegarek. Wiem, że jest coraz szybciej. Po 21-szym Garmin pyka kolejną kilometrówkę i widzę 3:23 min/km. To ja potrafię tak szybko biegać? Może niedoszacowałem się i pobiegłem zbyt zachowawczo? Nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. Wbiegam na metę z czasem 01:23:43. Życiówka poprawiona dokładnie minutę. Nie spodziewałem się tego przy tych warunkach i trasie. Na mecie ciepłe, ale jakże pyszne piwo. Przepraszam osoby, którym zabrakło go przeze mnie. Dodatkowym bonusem jest 3 miejsce w kategorii służb mundurowych. 13-te w open też mnie cieszy. 


Półmaraton w Chełmie podbudował moją wiarę w siebie i pokazał mi, że systematyczne praca przynosi efekty czasem przewyższające oczekiwania. Dziś odpoczywam... jutro natomiast z wielką ochotę wyjdę na trening. 

4 komentarze:

  1. Dzięki za przyjazd do nas i mam nadzieję, że się podobało w Chełmie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za organizację. Bieg z potencjałem. Melduje się za rok. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja nieustająco podziwiam i gratuluję wspaniałego wyniku!

    OdpowiedzUsuń